Mimo że uczniowie najpewniej nie wrócą już do formuły zdalnej, dyskusja o niej wciąż wydaje się aktualna. Coraz więcej osób za nią tęskni, okazuje się bowiem, że codzienne chodzenie do szkoły i uczenie się w szkolnych ławkach jest jeszcze bardziej problematyczne i męczące. To zachęca do myślenia, że nie sama nauka zdalna była problemem, ale próba przeniesienia formy stacjonarnej na nowe, jeszcze nieznane realia.
Edukacja zdalne pozwalała na wprowadzenie wielu nowych narzędzi, które ułatwiłyby proces nauczania, ale zamiast tego starano się na siłę przenieść schematy ze szkoły do sieci. To sprawiło, że zdalne nauczanie stało się bardzo męczące i niepraktyczne. Notatki wciąż były dyktowane, zadania rozwiązywało się na tablicy cyfrowej, a uczniowie dalej mieli pisać sprawdziany na kartkach i wysyłać ich zdjęcia do nauczycieli. To brzmi jak prawdziwy koszmar, bo nie tylko maksymalnie utrudniano uczniom skupienie się, ale do tego zwiększało się różnice między nimi, bo nie każdego było stać na porządny sprzęt i szybkie łącze.
Zapisz swoje dziecko na zajęcia dodatkowe!
Wydaje się więc, że wiemy, co poszło naprawdę źle. Szkoła, zamiast szybko wypracowywać nowy system i skupiać się na jego poprawie, chciała jak najmocniej dostosować sieć i nowe narzędzia pod starą formułę nauczania. Kluczem do sukcesu było więc korzystanie z bardziej przystępnych rozwiązań. Zamiast tego nakazało się uczniom podporządkowywać swój świat pod nauczycieli. Wywiązała się z tego walka, kiedy nauczyciele starali się za wszelką cenę przechytrzyć uczniów i w jakiś sposób nie pozwolić im ściągać. To absurd, że podczas pracy przez internet dalej oczekiwało się od dzieci przestrzegania zasad starej i dobrej pruskiej szkoły.
Mimo wszystko nauczania zdalne odniosło sukces na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim bardzo dobrze uwypukliło problemy polskiej szkoły, ale nie wydaje się, żeby ktoś chciał skorzystać z tak zdobytej wiedzy. Do tego pozwoliła wielu uczniom, szczególnie w klasach maturalnych, odpocząć i samodzielnie, w swoim tempie i zgodnie ze swoimi potrzebami, przygotować się do egzaminów. Jak wyraźnie pokazały statystyki, zdawalność nie była niższa, niż w poprzednich latach, a do tego wiele szkół, które do tej pory nie miały dobrych wyników, poradziły sobie nadzwyczajnie. Ciężko powiedzieć, żeby była to zasługa szkoły.
Nauka zdalna nie była problemem samym w sobie. Wręcz przeciwnie, mogła okazać się wygodnym i pomocnym rozwiązaniem. Zamiast tego szybko stała się parodią, która przeszkadzała głównie nauczycielom. Bo trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, nauka zdalna była problemem głównie dla pedagogów, którzy jako jedyni cieszą się z pracy stacjonarnej i powrotu do starej, męczącej i przyprawiającej o ból głowy formuły.